W międzyczasie do pomieszczenia weszła osoba w stroju zabójcy z filmu "Krzyk", wciąż przy tym mając swoją maskę na głowie. Zaskoczenie nie oszczędziło nawet jej, kiedy wzrokiem ogarnęła resztę komnaty. Najważniejsze, co zwróciło uwagę blondynki, była bomba znajdująca się na środku. Bomba! Chyba nie jest prawdziwa, co nie? Do czegoś jednak ona odliczała, a co za tym idzie, Maggie wolała się nie przekonywać, co by je czekało, gdy dojdzie do zera. Zaraz, je? Tak, w pomieszczeniu był ktoś jeszcze inny. Rozpoznawała ją jako koleżankę Mary, przynajmniej myślała, że to ona. Strój pasował. Nie znały się za dobrze. Kojarzyła ją chyba z wielu opowieści Byers i nic więcej.
Uwadze kobiety nie umknęły też liczne balony, rodem z filmu "To". Nie dziwiły ją już te nawiązania do znanych horrorów. W końcu to było Halloween. Towarzyszka zdążyła zdjąć maskę i jakby nie zauważając Maggie, wzięła się za mordowanie niewinnych w tym wszystkim balonów. Sama tez postanowiła wziąć maskę, by jej nie przeszkadzała. Zresztą pewno by jej spadła, biorąc pod uwagę, co zamierzała zrobić.
- Ile tam jest czasu? 10 minut? - rzuciła w kierunku dziewczyny, bo sama już nie była pewna. Zdążyła rzucić tylko szybkim wzrokiem na zegar odliczający czas w dół. Teraz była jednak zbyt zajęta rozbijaniem balonów, by wydostać z nich kartki, które na pewno były częścią zagadki do rozwikłania.