IndeksIndeks  FAQFAQ  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 #1 Pomoc w oswojeniu zwierza

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Nishiime Sero
Nishiime Sero
Odkąd Nishiime przeprowadziła się do rezerwatu to nieustannie próbuje go doprowadzić do porządku. Rodzice się tym nie zajmowali, bo żadne nie miało zamiaru tu wracać. I może by to pannie Sero poszło sprawniej gdyby nie to, że potrzebowała funduszy, a praca jako barista nie zapewniała fantastycznych zarobków. Kolejną rzeczą była jej upartość osła. Już wiele razy oferowano jej pomoc, ale ta głupia baba uparła się, że będzie Zosią samosią. No, a czasu w ciągu dnia też nie miała za wiele na naprawy wszelkiego rodzaju. Już i tak ten dom wygląda dużo lepiej niż na samym początku, a i czasem ściągała kumpli by jej pomogli z rzeczami, z którymi naprawdę nie potrafiła sobie poradzić. Ogólnie rzecz biorąc to była bliżej końca niż dalej, więc to był duży plus.
Przez ostatni tydzień spędzała dużo więcej czasu w pracy, biorąc tyle nadgodzin ile mógł jej organizm ogarnąć. Musiała odłożyć kasę na nowy dach, a to swoje kosztowało. Jasne, kilku starszych z plemienia zaoferowało, że zrobią jej to za pół ceny. Jednak nie potrafiła takiego czegoś przyjąć i ustalili ostatecznie, że zapłaci połowę ale musi kupić odpowiednie materiały.
Kręcąc się po domu dostrzegała praktycznie wszędzie okruszki, ale była na tyle zmęczona, że nie analizowała tego jakoś mocno. Może sama kruszy wpierdzielając ciastka do kawy, więc nie robiła sobie z tego nic. Niestety tej nocy przekonała się, że w jej domu grasuje zwierz, który chyba na dobre zadomowił się na strychu. Kiedy dziwne dźwięki wyrwały ją pierwszy raz ze snu przestraszyła się i wręcz odmówiła modlitwę, którą nauczyła ją babcia. No co? Duchy mogły grasować i trzeba było się zabezpieczyć. Przez to wszystko miała naprawdę gównianą noc i ostatecznie wstała bardzo wcześnie rano.
Dzień wolny oznaczał pracę nad domem, a w takim stanie to nawet miała problemy z artykułowaniem słów. Siedząc w kuchni i pijąc trzecią już kawę ponownie usłyszała te same dźwięki. Jak nic zwierzątko postanowiło zamieszkać z nią. Sama nie poradzi sobie ze złapaniem go. Pierwszą osobą, która przyszła jej na myśl była Kayla i to właśnie do niej wysłała uroczą wiadomość 'Nie chcesz pomóc mi oswoić zwierzaka?'. Tak, brzmiało to bardzo dwuznacznie, ale tak właśnie miało wyjść. Gdy wreszcie się dogadały co i jak to Nishi nie pozostało nic innego jak czekać na ratunek jak jakaś księżniczka w wieży.
Powrót do góry Go down
Kayla Williams
Kayla Williams
Ziewnęła przeciągle, gapiąc się w ekran laptopa. Owinęła się szczelniej kocem i podciągnęła kolana, opierając stopy, odziane w grube skarpety, na brzegu kanapy. Nie pracowała, co mogło wydawać się dosyć nienaturalne jak na nią. Oglądała film, który polecił jej znajomy. Dawno nie widziała nic nudniejszego. To niby Sero byłą tą, która czekała na ratunek, ale Kayla chyba potrzebowała go bardziej. Odpisała więc kobiecie szybko i postanowiła zebrać się do wyjścia. To było najtrudniejsze, bo trzeba było wygrzebać się spod ciepłego, miłego koca. Zanim naciągnęła na siebie czarny, gruby golf, zdążyła nieźle zmarznąć. Obwiązała szyję szalem, niczym boa dusicielem, naciągnęła na głowę żółtą czapkę, zapięła płaszcz i pojechała do rezerwatu. Nie bywała tam często, ale nie jechała pierwszy raz. Pierwsze razy są najgorsze, a przynajmniej jej pierwsze razy takie były. Kiedy pierwszy raz odwiedziła Sero, wszyscy patrzyli się na nią, jakby urwała się z choinki i to takiej sztucznej, kolorowej. Mimo ciemnych włosów na Indiankę nie wyglądała. Była chuda jak szczapa i biała jak dupa. Poza tym chyba na pierwszy rzut oka było widać, że jest osobą bardzo mocno stąpającą po ziemi. Taki mały niedowiarek, który neguje wszystko co tylko można.
Zaparkowała niedaleko domu Nishii, naciągnęła czapkę na głowę, złapała reklamówkę z przekąskami, po czym wyszła z auta. Po drodze kupiła różne rarytasy do jedzenia i kilka napoi. Już przyzwyczaiła się, że Sero nie myśli o takich rzeczach i w domu ma jedynie ciastka własnej roboty, kawę, herbatę i może jakiś sok. No, a Kayla potrzebowała chipsów, ulubionych batoników, bułek francuskich ze szpinakiem i wiadra napoju energetyzującego. Zapukała w drzwi, a właściwie walnęła w nie kilka razy, bo przez rękawiczki pewnie pukania by nie było w ogóle słychać.
Otwórz, bo mnie tu zaraz zje jakiś... niedźwiedź – rozejrzała się ukradkiem z lekko skrzywionym wyrazem twarzy, przytulając do siebie zakupy. W domu obok otworzyło się okno, w którym pojawiła się sąsiadka. Zajęła sobą całą przestrzeń pomiędzy framugami i wpatrzyła się w Williams przenikliwym wzrokiem.
Albo coś gorszego... – dodała, zastanawiając się czy tej babce nie zimno. Może ma super moce.
Powrót do góry Go down
Nishiime Sero
Nishiime Sero
Nishiime bardzo rzadko zapraszała Kaylę do siebie. Doskonale wiedziała jak inni mogą postrzegać to, że biały kręci im się po rezerwacie. Zresztą i na młodą Sero patrzyli inaczej, bo przecież Nishi wychowywała się w mieście. Rodzice chcieli by korzystała z obu światów tak samo, a to starszemu pokoleniu nie bardzo pasowało. Na początku jak tu zamieszkała to spotykała się z kilkoma niemiłymi komentarzami, ale z czasem chyba ludzie oswoili się z tym wszystkim, szczególnie, że panna Sero interesowała się wszystkim co się działo. Przede wszystkim zadawała się z młodymi i organizowała im czas. Już nie mówiąc, że złamała kilka nosów nieproszonym gościom.
Williams miała rację. Nishi mało myślała o czymś takim jak zaopatrzenie lodówki w odpowiednie rzeczy. Miała podstawowe produkty dzięki Indianom i więcej jej do szczęścia nie było trzeba. Na obiadki za to chadzała do sąsiadki, która bardzo przyjaźniła się z babcią Sero i teraz wzięła sobie za cel traktowanie Nishiime jak swojej wnuczki.
Łaziła po domu i tak w sumie to dość niecierpliwie czekała na wizytę przyjaciółki. Poza tym na strychu to chyba działy się cuda na kiju, bo teraz wyczulony na dźwięki słuch Sero sprawiał, że słyszała nawet tupot myszek. A przynajmniej tak jej się wydawało.
Wreszcie pojawił się ktoś u drzwi i Nishi zerwała się z kanapy, gdzie grzała dupę przy kominku, w stronę drzwi.
-Wiesz, że na terenie rezerwatu rzadko pojawia się niedźwiedź? - rzuciła na powitanie wpuszczając Williams do środka. Wyjrzała jeszcze by się zorientować co się dzieje na dworze i pomachała ulubionej sąsiadce, która uśmiechnęła się i wróciła do siebie.
-Widzę, że przyniosłaś ze sobą prowiant- uśmiechnęła się i cmoknęła ciemnowłosą w policzek na powitanie. Zabrała zakupy i odstawiła na blat w niewykończonej do końca kuchni. -Grasuje mi na strychu zwierz. Nie bardzo wiem jaki, ale grasuje i potrzebuję pomocy łapaniu go - spojrzała na sufit. To chyba uroki mieszkania w rezerwacie... i nie do końca naprawionym domu.
Powrót do góry Go down
Sponsored content
Powrót do góry Go down
 
#1 Pomoc w oswojeniu zwierza
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Nightwood  :: Domy :: 11-