IndeksIndeks  FAQFAQ  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Ognisko

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Mistrz Gry
Mistrz Gry
HALLOWEEN


Wandalizm


Dziewczyny zboczyły z wyznaczonej początkowo trasy, udając się w stronę oświetlonego miejsca między drzewami. Zbliżając się mogły usłyszeć, że dźwięki to ewidentne wołanie o pomoc. Po przeciśnięciu się przez masę krzaków ich oczom ukazało się ognisko, przy którym znajdowało się pięć osób - Indianie z pobliskiego rezerwatu, na oko w wieku nastoletnim. Trzy młode kobiety klęczały przy dwóch leżących na ziemi mężczyznach. Jeden z nich trzymał się za bok, mamrocząc coś pod nosem, a drugiego próbowały ocucić.
- Nishiime! - krzyknęła jedna z przestraszonych dziewczyn i od razu podbiegła do znajomej twarzy. Była cała zapłakana, buzię miała opuchniętą oraz ozdobioną siniakiem w okolicy ust.
- Tocho potrzebuje pomocy! Oni mieli noże! A potem tamten...i ten kamień...Proszę pomóżcie nam, nie możemy go obudzić!  - mówiła patrząc to na jedną, to na drugą, ignorując towarzyszących im chłopców z ze względu na ich blade twarze. Złapała pannę Sero za kurtkę w nadziei, że magicznym sposobem rozwiąże wszystkie ich problemy.
Powrót do góry Go down
Nishiime Sero
Nishiime Sero
Czy była to dobra decyzja by się rozdzielać? Not really, ale Nishiime pewnie następnego dnia plułaby sobie w brodę za to, że nie sprawdziła czy ktoś nie potrzebował pomocy. Trudno, taka już była i musiała zobaczyć co się dzieje. Na szczęście nie zajęło im długo by dostać się do ogniska i zanim Nishiime ogarnęła sytuację przed nią pojawiła się znajoma twarz, która miała na sobie ślady takiej jakie zwykle Sero nosiła. Zacisnęła mocniej szczękę i spojrzała na całą ferajnę by zaraz wzrok przenieść na Adorę. Wzrok, który był odrobinę przepełniony złością pomieszanym ze strachem. Od zszywania ludzi miała Mike, której raczej teraz nie wezwie, bo zasięg w środku lasu ciężko było złapać. Szlag jasny. Nie wzięła ze sobą nic oprócz noża, który schowała w momencie gdy dziewczyna podbiegła do niej. -Po pierwsze do kurwy nędzy co wy tu robicie - rzuciła w złości nie powstrzymując się przed dodaniem jeszcze kilku ładnych, kolorowych epitetów -b[]Po drugie o kim wy mówicie[/b] - wyminęła dziewczynę by uklęknąć przy chłopaku, który trzymał się za bok by sprawdzić rany. Fantastyczna wycieczka nie ma co. -Macie coś by pomóc? - zwróciła się do przyjaciółki i Greena. Miała nadzieję, że dzieciaki nie będą marudzić, że biały człowiek im pomaga. O ile sam Green się na to zdecyduje.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry
Mistrz Gry

[You must be registered and logged in to see this image.]

Jacob Green


Postać NPC


Data urodzenia: 17/05/1984 (35 lat)
Miejsce urodzenia: Nightwood/Kanada
Zawód: Redaktor naczelny Grove News
Wzrost: 184 cm
Waga: 76 kg
Motto: Cele są osiągane przez dyskomfort i ciężką pracę.


Miał zamiar iść dalej do jaskini i naprawdę krzywił się wewnętrznie niczym Grinch w święta, zdając sobie sprawę, że jednak tego nie uczyni. Planował mieć oko szczególnie na zastępcę szeryfa, a okazało się, że muszą się rozdzielić. Właściwie mógł olać Indianki i ich silną potrzebę sprawdzenia czy ktoś nie potrzebuje pomocy, jednak nie wypadało. Tym bardziej, że reprezentował poważny zawód. Poza tym być może stało się coś, co warto byłoby zobaczyć na własne oczy, usłyszeć i uwiecznić.
Miał trochę racji. Może nie było to jakoś wyjątkowo wstrząsające, ale definitywnie coś się stało. Przyjrzał się dokładniej osobom, które znaleźli. Wyglądało na to, że to Indianie, których ktoś zaatakował. Młodzież. Trzeba było się nie włóczyć po lesie w środku nocy.
Mam apteczkę – mruknął, zdejmując z ramiona plecak. Otworzył go, wyjął czarny pojemnik i podał go Nishiime. Następnie niewiele myśląc zrobił zebranym kilka zdjęć. Kompletnie nie przejmował się co ktoś pomyśli, bądź powie. To była jego praca i nic, ani nikt nie zmieni tego, jak postępuje.
Westchnął pod nosem, przeglądając na aparacie ujęcia, które uwiecznił, po czym zakrył obiektyw i zawiesił aparat z powrotem na szyi.
Co tu robicie w środku nocy, dzieciaki? – spytał, marszcząc lekko brwi. – Kto was zaatakował?
Znowu naszła go ochota na papierosa, co tylko zmogło jego poddenerwowanie.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry
Mistrz Gry
HALLOWEEN


Wandalizm


Skarcona, dziewczyna popłakała się jeszcze bardziej. Nie wiedziała co powiedzieć, więc jedyne co zrobiła to pobiegła do nieprzytomnego kolegi. Druga z dziewczyn spojrzała na fotografa, chętna do skopania tego jego aparatu.
- Co, pierwszy raz widzisz Indian? - fuknęła rozzłoszczona wstając z ziemi.- Jest Halloween i każdy ma prawo urządzać sobie ognisko w lesie! Gdyby nie wy, biali i wasz zgraja wandali to nic by się nam nie stało! - krzyknęła oskarżycielsko.- Madstone Rebel czy inne gówno zakłócili nam jakże miły wieczór tylko dlatego, że nie jesteśmy białasami. Było ich tylu, że dziwię się, że nadal żyjemy. Zaatakowali chłopaków nożami, a Tocho dostał kamieniem w łeb od jednego z tych dzikusów. Potem pobiegli w tamtą stronę - tu wskazała wydeptaną dróżkę prowadzącą w głęboki las - Z tego co wiem, to jest tam stara szopa, którą kiedyś niby zamieszkiwał ten cały Kanibal. Pewnie tam mają swoją pieprzoną bazę - dodała.
Powrót do góry Go down
Nishiime Sero
Nishiime Sero
Nie chciała nikogo karcić, ale częściowo czuła się odpowiedzialna za dzeciarnę z rezerwatu. Dziwne, kiedy jest się typem samotnika, ale cóż... nie chciała by kolejnej osobie coś się stało. Nie, kiedy nie tak dawno na jej oczach pobito brutalnie chłopaka z jej plemienia.
Uśmiechnęła się do fotografa gdy podawał jej apteczkę. Mógł skłamać i zostawić dzieciaki na pastwę losu, ale tego nie zrobił. Nishi klęknęła obok rannego chłopaka i próbowała mu jakkolwiek pomóc.
-Dude! Warczeć to możesz sobie na kogoś innego - krzyknęła złowrogo. Mogą jej mieć to za złe, ale broniła tych, którym ich obecność nie przeszkadzała. Zacisnęła zęby słysząc o Madstone Rebels. Sama miała na pieńku z wieloma z nich i wdawała się z nimi w szarpaniny co jakiś czas. Naprawdę ciężko było mieszkać w Nightwood.
-A wspominałam dzisiaj, że lepiej by było gdybyście trzymali się w rezerwacie - rzuciła. Było Halloween, więc spora część ludzi dorosłych łaziła na imprezy co oznaczało, że byli w większym nastroju bojowym.
Spojrzała na Greena, który trzymał aparat i zmarszczyła brwi. Przydałoby się by miał chociaż odrobinę pokory, chociaż może ktoś normalny nagłośniłby sprawę pobić Indian.... marzenia. -Z jednak strony chciałabym pójść tam i zrobić rozpierdol. Z drugiej to chyba nie byłby dobry pomysł - rzuciła kończąc bandażowanie rannego. Teraz został Tocho. Byleby nie wyzionął już ducha.
Powrót do góry Go down
Adora Horn
Adora Horn
I tyle, jeśli chodzi o niezobowiązujący, Halloweenowy wieczór. W ferworze niespodziewanych zdarzeń, nawet nie zorientowała się, kiedy rozdzieliła się ze Scottem. To on naciskał, aby wyjść z domu i dołączyć do ekspedycji wybierającej się do jaskiń rzekomego kanibala. Horn po stokroć wolała zostać w domu i obejrzeń jeden z horrorów klasy B objadając się domowym popcornem. Dlatego też, kiedy usłyszeli nawoływanie o pomoc, bez większego żalu udała się w tym kierunku, nie żałując, że nie będzie jej dane obejrzeć jaskinie z bliska.
Przedzieranie się po ciemku przez gęsty las nie należało do najprzyjemniejszych doświadczeń. Mimo to, bez ociągania odsuwała kolejne gałęzie, aż drzewa się nie przerzedziły, a ich oczom nie ukazała się grupka Indian przy ognisku. Omotała zebranych spojrzeniem, na dłużej zatrzymując oczy na nieprzytomnym chłopcu.
- Przede wszystkim grzeczniej - upomniała butnych nastolatków w rdzennym języku. Emocje robiły swoje, gdyby jednak przyjrzeliby się i jej, i Nishiime uważniej, dostrzegliby, że obie nie mają zbyt wiele wspólnego z białymi.
Odebrała od Jacoba apteczkę, po czym przyklęknęła obok dźgniętego nożem chłopaka. Poleciła przyjaciółce, aby znalazła opatrunki uciskowe, a sama za pomocą bandaży, jego kurtki i jeśli była taka potrzeba również własnego odzienia, zabrała się za tamowanie krwawienia.
Nie umknął jej blask fleszy, dlatego też uniosła zdegustowana brwi.
- Weź telefon i wezwij pomoc, Green - upomniała mężczyznę, do końca zachowując trzeźwą ocenę sytuacji.
- Nawet o tym nie myśl, Nishii. Najrozsądniejsze, co możesz zrobić, to przyprowadzić świadków zdarzenia jutro z samego rana na komisariat. Muszą złożyć zeznania, może uda się rozpoznać kogoś ze sprawców lub stworzyć jego portret.
A ja już dopilnuje, aby zostali potraktowani poważnie dodała w duchu.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry
Mistrz Gry
HALLOWEEN


WANDALIZM

Dziewczyny myślały racjonalnie, w przeciwieństwie do nastolatków. Tocho powoli powracał do żywych, majacząc niezrozumiałe wyrazy. Rozzłoszczona koleżanka nie wytrzymała, bo starsze członkinie plemienia były jej zdaniem ZA SPOKOJNE.
- Przecież ci głupi policjanci nic nie zrobią! Nienawidzą nas, białasy! - krzyknęła w stronę Adory. Widać, że nie należała do najbardziej tolerancyjnych osób. - Pożałują tego co zrobili! - dodała chwytając za ukryty w pochwie nóż, który leżał niedaleko poduszki przy ognisku, a następnie pobiegła prosto w ciemny las w kompletnym amoku.
- Tala! Ech, cholera - westchnęła jej koleżanka, jednocześnie próbując jakoś pomóc w opatrywaniu rannego chłopaka. - Głupia, narwana gówniara. - powiedziała zrezygnowana, a chwilę później usłyszała krzyk Indianki gdzieś w gęstwinie. - No i masz babo placek.
Powrót do góry Go down
Nishiime Sero
Nishiime Sero
Jakim cudem Nishi myślała racjonalnie to nie miała pojęcia. Możliwe, że gdyby to był ktoś dorosły i potrafił się sam sobą zająć to pewnie poleciałaby nie patrząc na nic. Jednak jeśli w grę wchodziły dzieciaki to włączał się Sero tryb opiekuna. Musiała mieć pewność, że im się nic nie stanie.
Nie zdążyła warknąć na Talę by zamknęła tą japę na kłódkę i pomogła zamiast się wkurzać. W tym momencie nikomu to nie pomagało, a mogło jeszcze dodatkowo zaszkodzić.
Gdy wyleciała jak poparzona w las Nishi przeklęła pod nosem i spojrzała na Adorę dając tym samym znak, że idzie za nią i nikt jej przed tym nie może powstrzymać. Tym bardziej, że właśnie do ich uszu dotarł krzyk dziewczyny.
Nishiime nie myśląc wiele zerwała się na równe nogi i pognała w kierunku w którym pobiegła młoda buntowniczka. Poszkodowanymi zajmie się cała reszta przy ognisku. Ona nie mogła dopuścić by coś się stało kolejnej osobie.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry
Mistrz Gry
HALLOWEEN


ENDGAME

Jakby problemów było mało, pogoda postanowiła dodać halloweenowego klimatu za sprawą deszczu. Krople zaczęły kapać z nieba coraz intensywniej. Zdenerwowana Indianka ledwo widząc wydeptaną dróżkę nie wiedziała, że las należał teraz do Madstone Rebel. Przygotowali się na nieproszonych gości bardzo dokładnie. Jako jedna z ich pierwszych ofiar młoda dziewczyna zahaczyła lewą nogą o mocno napiętą linkę, upadając od razu na przygotowany przy ziemi drut kolczasty. Zawyła z bólu ku prawdopodobnej uciesze ukrywających się w środku lasu zbirów. Usłyszała kroki pędzące w jej stronę, a widząc Nishiime zdążyła wydać z siebie tylko głośne "NIE". Niestety nie tylko ona padła ofiarą najgorszych pułapek, na które mogli wpaść mieszkańcy pozornie spokojnego miasteczka. Panna Sero najpewniej przez słabą widoczność wpadła prawą nogą prosto w pułapkę na niedźwiedzie, która z impetem zakleszczyła się na ciele.
W tym czasie reszta Indian wyczekiwała ich przy ognisku z rosnącym strachem, a słysząc kolejne krzyki ledwo wytrzymywali.
- Macie telefony? To kurwa dzwońcie po pomoc! Nie słyszycie tego?! Szybko! - krzyknęła jedna z dziewczyn wpatrując się to w Adorę to w redaktora gazety.
Powrót do góry Go down
Shane Reid
Shane Reid
Pieprzona jazda tunelem w żadnym wypadku nie dostarczyła mu ani krzty źródła rozrywki. Zamiast tego zmusiła organizm do jakże wzmożonej produkcji adrenaliny. Reid finalnie wylądował w jakiś krzakach, które pokaleczyły mu nieco dłonie, bowiem te były przecież odsłonięte; z ust zaś wydobyło się przy tym głośne przekleństwo. Otrzepawszy się z piachu i kilku gałązek, powstał na nogi, kierując się następnie ku chłopakom, którzy mimo jego prośby wydostali się z tej jaskini. Zdążył zaledwie otworzyć usta, kiedy to w oddali zamajaczyły damskie krzyki przepełnione bólem.
- Nad tym nie ma co nawet gdybać - poinformował jednego ze swych towarzyszy, który to zapytał o to, czy mają zamiar się tam zapuścić. Możliwe, że ktoś oczekiwał pomocy, a tego zastępca szeryfa nie zamierzał zignorować.
Podczas marszu poczęli natrafiać na jakże urokliwe niespodzianki. Pierw drut kolczasty, a potem dół z jeszcze ładniejszymi niespodziankami. Wyglądało to tak, jakby ktoś spodziewał się gości, dlatego też pokusił się o takowe pułapki. Owe rozmyślania zostawił dla siebie i nie podgrzał nawet atmosfery jakimkolwiek komentarzem, choć młodzi mężczyźni byli chyba pobudzeni tworzeniem możliwych teorii spiskowych.
Pogoda także spłatała im figla. Nie dość, że musieli błądzić w mroku, to jeszcze rozpętała się cholerna ulewa. Przedarłszy się przez gęstwiny, w szale adrenaliny, dotarli ostatecznie do źródła słyszalnych krzyków, a ich oczom ukazał się groteskowy widok. Indianka, która na początku była w ich grupie, nim rozdzielili się w lesie, wpadła nogą w pułapkę przeznaczoną dla niedźwiedzi; natomiast jej towarzyszka, której Shane nie kojarzył, doświadczyła zbyt bliskiego spotkania z drutem kolczastym.
- Młody, pomóż jej - Reid rzucił do jednego z chłopaków, skinieniem głowy wskazując na nieznaną mu osóbkę. On zaś z drugim koleżką zajął się otwieraniem cholernej pułapki, aby jak najszybciej wydobyć z niej nogę panny Sero.
Powrót do góry Go down
Nishiime Sero
Nishiime Sero
Nishiime nie zwracała uwagi na nikogo ani na nic. Za cel wzięła sobie uratowanie tyłka młodej Indianki. W sumie sama pewnie by tak postąpiła, ale teraz uważała to za ostatnią głupotę. Było ciemno, głucho, do domu daleko i na dodatek jeszcze zaczęło padać! Bardzo ograniczyło to widoczność Nishi. Jednak zamiast zwalniać to jeszcze przyśpieszyła. Kiedy wreszcie zobaczyła dziewczynę chciała podbiec i ją ratować. Niestety zamiast tego zawyła okrutnie z bólu gdy pułapka na niedźwiedzie zatrzasnęła się na jej nodze. Przez chwilę nie miała pojęcia gdzie jest, bo tak intensywny ból sprawił, że mało nie zemdlała. Jednak adrenalina zrobiła swoje i dźwignęła się do pozycji siedzącej. Mrucząc pod nosem przekleństwa zarówno w swoim języku jak i po angielsku próbowała otworzyć tą cholerną pułapkę. Wiedziała, że złapana w ten sposób zwierzyna potrafiła sobie nawet łapę odgryźć, ale to nie wchodziło w rachubę.... chociaż w akcie desperacji mogła i to zrobić.
Szamotała się z pułapką dość krótko, chociaż jej wydawać się mogło, że to godziny gdy przy nich pojawiła się ekipa, która miała iść do jaskini. Już nawet nie chciała pytać czy przypadkiem nie wyrośli jak grzyby po deszczu. Najważniejsze było teraz uwolnić siebie i dziewczynę zanim się coś gorszego stanie.
Powrót do góry Go down
Sponsored content
Powrót do góry Go down
 
Ognisko
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Nightwood  :: Przygoda w Halloween-